Na początku chciałabym Was przeprosić, że zgodnie z obietnicą nie umieściłam tego posta w piątek, ale miałam problemy techniczne, a w weekend pierwszy raz zjazd na podyplomowce (było super! Cieszę się, ze dałam się przekonać, nawet jeśli nie pomoże mi to w pracy to na pewno dowiem się czegoś nowego o sobie.). Teraz do rzeczy, nowa mascara L'oreal False Lash Telescopic mająca nieskończenie przedłużyć rzęsy, nadać im efekt sztucznych rzęs. Otrzymałam do testów pełnowymiarowy produk, który prezentuje się bardzo elegancko w srebrnym opakowaniu (niestety utrudnia to znacznie zrobienie zdjęcia, uwierzycie, ze jest ładne ;) ), dodatkowo zdobione ukośne linie przypominające rzęsy.
Jak wiecie zeszły tydzień spędziłam na L4, ale nie przeszkodziło mi to potestować mascary :) Nie mogłam się opanować i używałam jej codziennie, chąc ją potestować. Może najpierw kilka słów na temat koloru- głęboka czerń, taką lubię. Pozytywnie zdziwiła mnie szczoteczka, wąska, giętka, z silikonowymi ząbkami, które wydawało mi się nie dadzą rady dokładnie wytuszować rzęs, bardzo pozytywnie mnie jednak zaskoczyła. Nie tylko każdy włos został dokładnie pokryty tuszem, ale na szczoteczce nie było więcej tuszu niż to konieczne.
Pewnie najbardziej czekacie na widok wytuszowanych rzęs. Od razu chiałabym przestrzec, że zobaczycie moje oczy w wersji soute (stąd błyszczące czoło, które jest moją zmorą). Oko po lewej stronie zdjęcia jest pomalowane jedną warstwą. Jak widzicie dolne rzęsy są faktycznie trochę dłuższe, ale do efektu Calineczki sporo brakuje.
Tutaj są dwie warstwy tuszu (lewa strona). Wygląda lepiej, rzęsy są faktycznie przedłużone, również na górnej powiece, nie kojarzą mi się spejalnie ze sztucnymi rzęsami, może jak się głowę przekręci w lewo i zmruży oczy... :D
Mascara faktycznie wydłuża rzęsy, tak więc obietnica producenta została spełniona, choć sztuczne rzęsy to naciągany slogan. Sama jednak nie kupiłabym tego produktu, ponieważ oczekuję oprócz przedłużenia, również zagęszczenia. Wymagająca kobietka ze mnie :) A Wy jakiej masacry szukacie? A może macie tą ukochaną?
jakoś nie mam zaufania do sylikonowych szczoteczek, a moja ukochaną maskarą jest The Falsies Volum' Express od MNY. Zawsze kupuję ją w kolorze black drama, czyli głębokiej czerni i jak się postaram to naprawdę jest efekt sztucznych rzęs! :)
OdpowiedzUsuńBlack drama- fajnie brzmi :)
UsuńNoo, dwie warstwy zrobiły ładny efekt, nie gadaj. Jest różnica! Ładne masz oczyska i piegi - zawsze chciałam mieć piegi.
OdpowiedzUsuńA maskarę idealną nadal szukam. Taką, żeby się nie osypywała... Coś polecasz? :)
Dziękuję :) Kiedyś chiałam piegów się pozbyć, teraz nie wyobrażam sobie bez nih mojej twarzy. Mój chłopak, który tez ma piegi, nie chce się do tego przyznać i twierdzi, ze ma taka fakturę skóry,piegi to zle naciągnięty materiał :P
UsuńA co do masary to uwielbiam te od Diora. Miałam kilka i żadna mnie nie zawiodła.
Cha, jak sobie wymyślił :) Ja uważam, że piegi są ekstra!
UsuńTak, wyjątkowo szczwany facet mi się trafił ;)
UsuńChyba nie ma idealnych maskar, ja jeszcze nie znalazłam...
OdpowiedzUsuńZawsze byłam zadowolona z Diora, ale cena do niskich nie należy i to mnie raz hamuje ją kupić.
UsuńMoja koleżanka z pracy też akurat ją dostała do testowania i muszę powiedzieć, że efekt jest naprawdę, naprawdę widoczny - nie ma efektu sztucznych, posklejanych rzęs. Hmm może trzeba wypróbować - jedna osoba to przypadek a teraz dwie? Coś w tym jest;)
OdpowiedzUsuńTo fakt, rzęsy dzięki szczoteczce są dokładnie wytuszowane, nie ma mowy o sklejeniu. Jeśli nie zależy Ci na zagęszczeniu rzęs to jak najbardziej warto tą mascarę zakupić.
UsuńNajlepiej lubię z tych maskar, które do tej pory miałam Max Factor 2000 calorie dramatric look. Miałam ją wiele razy, choć w między czasie używam innych to z sentymentem myślę o zakupie ponownie.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia, pozdrawiam Frau
Dziękuję, Tobie również życzę miłego dnia. Może jest u Ciebie szansa na słońce?Oby! Max Factora jeszcze nie miałam, ale przez długi czas byłam wierna Maybeline, ale zmienili opakowanie tuszu i wierz lub nie, ale nie był to już ten sam produkt.
UsuńMuffinko jakie Ty masz piękne oczy <3 !
OdpowiedzUsuńDziękuję, chociaż zwykle dbam żeby postronni nie widzieli cieni pod oczami i zmęczenia, ale co tam. Stwierdziłam, że możecie mnie zobaczyć w naturze ;)
UsuńEfekt w sumie zły nie jest. Ale ja mam tak marne rzęsy, że musiałabym efekt u siebie sprawdzic, bo też mi zależy na zagęszczeniu.
OdpowiedzUsuńA masz jakiś sprawdzony tusz? Chętnie wymienię się doświadczeniami w tym temacie :)
UsuńNajlepszy tusz jaki miałam to bourjois 1001 lashes coś niesamowitego :)
UsuńBourjois jeszcze nie testowałam, ale skoro tak Cię zachwycił to poświęcę mu chwilę podczas najbliższej wizycie w sklepie drogeryjnym.
Usuńmoja się nazywa False Lash Effect, ale to też slogan :) Uwielbiam Maxfactora.
OdpowiedzUsuńChyba na te slogany tak dajemy się nabierać ;) Maxfactor póki co prowadzi w waszych poleceniach, ale jakoś nie potrafię się do niego przekonać... Może powinnam poczekać na jakąś promocję i dać się przekonać :)
UsuńJa nie oczekuję cudów, bo moje rzęsy nie są ani grube, ani długie, ani szczególnie gęste. Co najgorsze, naturalnie nie są też podkecone :( muszę mieć produkt, który je trochę 'poporawi'. Jak do tej pory jedynie Maxfactor daje radę :)
Usuńmiło zobaczyć kawałek Ciebie :* efekt nie jest zły, ale czy warty tej kasy której za nią chcę to nie wiem. Kiedyś Loreal był znakomity, teraz większość drogeryjnych marek na polskim rynku jest taka sobie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że pokarzę się niedługo w całej krasie, ale po zakończeniu dermatologicznej kuracji, już bez cieni pod oczami, błyszczącego i pryszczatego czoła ;) Też ostatnio zauważyłam, że firmy, które kiedyś miały renomę, obecnie jadą na opinii. Szkoda...
UsuńHej, zostałaś przez mnie otagowana włosowo;)
OdpowiedzUsuńO! Dzięki, ciekawy tag, postaram się jak najszybciej go zrealizować.
UsuńEfekt niczego sobie...
OdpowiedzUsuńNie powala strrrrasznie, ale nie jest źle ;)
Usuńmiałam kiedyś
OdpowiedzUsuńJa teraz sięn wzięłam za max faktora 2000kcal, ale... wypowiem się jak już przetestuję ;)
OdpowiedzUsuńI w mojej głowie też siedzi podyplomówka i coś czuję że może w przyszłym roku się zdecyduję :))
Moja podyplomówka jest fantastic! Nawet jeśli nie pomoże mi w poszukiwaniu lepszej pracy, to na pewno zostawi znaczący ślad we mnie samej :)
Usuńmialam ten tusz ale nie bylam zadowolona. Z pierwsza warstwa jest ok, ale przy drugiej 'ciagnie' za rzesy aucccc;/
OdpowiedzUsuńMiałaś takie wrażenie? Ja tego nie odczułam w ogóle, ale nie dziwie się, że nie byłaś z niego zadowolona jeśli sprawiał Ci ból.
Usuń