Mam mieszaną skórę z tendencją do przesuszania na policzkach, dlatego raz w tygodniu aplikuję sobie maseczkę. Najczęściej nawilżającą. Skuszona promocją w drogerii Natura, kupiłam maseczkę Lirene DermoProgram Aqua nawilżanie. Zapowiadało się ciekawie, bo jak zapewnie producent: "To właściwy kosmetyk dla skóry wymagającej natychmiastowego, głębokiego nawilżenia i ukojenia."- Ha! To dla mnie!- naiwnie pomyślałam.
Zaczęło się ciekawie, bo maseczka ma kolor morski i takiż również zapach. Wszystko za sprawą błękitnych alg, które stabilizują właściwy stopień nawilżenia naskórka, sprawiając, że cera staje się gładka i przyjemnie miękka. Konsystencja żelowa (ma gwarantować skórze najlepsze dostarczenie składników aktywnych), po aplikacji miałam wrażenie, że spłynie mi z twarzy. Mimo wszystko nic takiego sie nie stało.
Maseczka powinna zostać wchlonięta a jej nadmiar starty chusteczką lub płatkiem. Cóż, po 25 minutach od aplikacji nadal miałam jej całkiem sporo na twarzy. Straciłam cierpliwość i sięgnęłam po płatek, Starłam pozostałość. Skóra nadal się świeciła, więć sięgnęłam po tonik. Skóra wydaje się nawilżona, miękka, ale niestety tłusty film pozostaje nadal. I to nie tylko w newralgicznej sferze T, ale również na policzkach. Jestem zawiedziona, bo mimo nawilżenia, które czuje się, mam uczucie dyskomfortu. Dlatego nie kupię jej już więcej. Ostateczna ocena to 3=.
A tutaj jeszcze skład dla ciekawskich:
Lubię maseczki szybkie i ekspresowe, markę Lirene też lubię. A tutaj proszę - można się rozczarować :(
OdpowiedzUsuńNiestety. Widać w każdym koszyczku można znaleźć zgniłe jabłko.
OdpowiedzUsuńSzkoda że maseczka się nie sprawdziła.
OdpowiedzUsuńszkoda, właśnie szukam jakiejś dobrej, nawilżającej maseczki.
OdpowiedzUsuńDroga Sia, polecam Ci te z Efektimy. Można je kupić np. w Rossmannie za niecałe 2,80. Na mojej mieszanej skórze sprawdzają się znakomicie :)
OdpowiedzUsuń